Alonzo
tu Cię zaskoczę - jestem przekonany, że moja zachowałaby więcej zimnej krwi ode mnie... Ja bardziej panikuję, ona przeklina i działa
Ładnych parę lat temu, gdy mieliśmy jeszcze Golfa Mk.2 TD, obudziła mnie któregoś ranka telefonem o takiej mniej więcej treści: "Obudź się!!! Jechałam drogą X pod górę, auto mi osłabło, pojawił się jakiś smród, zjechałam w dogodnym miejscu, dymi się z prawego błotnika, czyli po tej stronie gdzie mechanik ostatnio mówił, że jest turbina - więc chyba turbo poleciało. Stoję już z gaśnicą w ręku - czy mam otwierać maskę i walić w źródło, czy lepiej nie otwierać?" - Dziękuję za takie przebudzenie :lol: Koniec końców sama doszła do tego, że to od hamulca w prawym kole się dymi, bo mechanik coś schrzanił przy montażu nowych klocków i ten się oderwał(!?!), przyblokowując koło, stąd to słabnięcie samochodu i w końcu dym.
Tak więc procedura awaryjnego dławienia rozbieganego silnika musiała być ustalona na szczeblu małżeńskim, podobnie jak decyzja o rychłej wymianie turbo, hehe. Prawdziwe partnerstwo - albo padnie na ciebie, albo na mnie, raz dwa trzy, rozbieganego diesla gasisz... TY!
M.
tu Cię zaskoczę - jestem przekonany, że moja zachowałaby więcej zimnej krwi ode mnie... Ja bardziej panikuję, ona przeklina i działa
Ładnych parę lat temu, gdy mieliśmy jeszcze Golfa Mk.2 TD, obudziła mnie któregoś ranka telefonem o takiej mniej więcej treści: "Obudź się!!! Jechałam drogą X pod górę, auto mi osłabło, pojawił się jakiś smród, zjechałam w dogodnym miejscu, dymi się z prawego błotnika, czyli po tej stronie gdzie mechanik ostatnio mówił, że jest turbina - więc chyba turbo poleciało. Stoję już z gaśnicą w ręku - czy mam otwierać maskę i walić w źródło, czy lepiej nie otwierać?" - Dziękuję za takie przebudzenie :lol: Koniec końców sama doszła do tego, że to od hamulca w prawym kole się dymi, bo mechanik coś schrzanił przy montażu nowych klocków i ten się oderwał(!?!), przyblokowując koło, stąd to słabnięcie samochodu i w końcu dym.
Tak więc procedura awaryjnego dławienia rozbieganego silnika musiała być ustalona na szczeblu małżeńskim, podobnie jak decyzja o rychłej wymianie turbo, hehe. Prawdziwe partnerstwo - albo padnie na ciebie, albo na mnie, raz dwa trzy, rozbieganego diesla gasisz... TY!
M.
Komentarz